26 sierpnia 2013

Rozdział 1: Śmierć.

   Na bezchmurnym, nocnym niebie gwiazdy błyszczały niczym drobne diamenciki. Wyglądały cudownie i zazwyczaj uwielbiałam wpatrywać się w nie, leżąc na miękkiej trawie, na wzgórzu, nieopodal świątyni. Pamiętam, że będąc dzieckiem, wyciągałam przed siebie rączki i próbowałam złapać te mieniące się punkciki. Jak można się domyślić, nie udawało mi się. Lecz nie przejmowałam się i zamykałam oczy, by wyobrazić sobie, że to jednak jest możliwe, jak i wszystko inne czego pragnęłam. Wierzyłam wtedy, że marzenia można spełnić, jeśli bardzo się będzie tego pragnąć i włoży się całe serce w ich urzeczywistnienie. Cóż, byłam tylko dzieckiem.
   Tej nocy, będąc w swoim łóżku, gwiazdy wydawały mi się okropnie irytujące. Miałam nadzieję, że zgasną i wokół zapanują zupełne ciemności. Duszne powietrze i dźwięki wydawane przez cykady sprawiały, że nie mogłam zasnąć. Nawet, kiedy próbowałam liczyć owce czy pić zimną wodę, nic to nie dawało. Ostatecznie spędziłam prawie całą noc męcząc się niemiłosiernie. Zasnęłam dopiero wczesnym rankiem.
   Gdy obudziłam się po paru godzinach, nie było jeszcze południa. Wstałam bardzo zmęczona i senna, lecz przecież nie mogłam spędzić całego dnia w łóżku. Ubrałam się w swój codzienny strój, na który składały się krótkie, czarne spodenki i luźna, ciemnozielona koszulka. Nie był to zbyt modny zestaw, ale lubiłam go. Chociaż przyznam się, że czasem skrycie zazdrościłam moim koleżankom ich pięknych ubrań, które nosiły z dumą, prezentując się w nich świetnie, jak z jakiegoś magazynu o modzie.
   Leniwie zeszłam po schodach i udałam się do kuchni. Mama krzątała się po niej, przygotowywała obiad.
   - Ohayo Tsukiko! - zawołała do mnie z uśmiechem, gdy przechodziłam obok niej, ziewając.
   - Ohayo - odpowiedziałam. Wyjęłam z lodówki mleko i nalałam go sobie do szklanki. Usiadłam przy stole, wcześniej zabierając ze sobą jeszcze duże, czerwone jabłko. Nadal czułam się niewyspana i najchętniej wróciłabym do łóżka.
   - Nie wyglądasz za dobrze - stwierdziła mama. Właśnie mieszała coś w jednym z garnków. - Źle się czujesz?
   - Nie, nie mamo. Nie mogłam zasnąć w nocy - odpowiedziałam znad gazety, którą zaczęłam przeglądać.
   - Oj, biedactwo - westchnęła troskliwie. - To może zjadłabyś coś jeszcze? Ostatnio jesz tylko te jabłka i pijesz mleko. Powinnaś spróbować też czegoś innego. Takie jedzenie w kółko tego samego nie jest zdrowe...
   - Wiem, mamo, wiem. Ale ja tak lubię - powiedziałam spokojnie. - Z resztą, poczekam do obiadu - uśmiechnęłam się do niej rozbrajająco. Ona tylko wzruszyła ramionami zrezygnowana, co miało znaczyć "jak tam sobie chcesz".
   Szybko skończyłam swoje śniadanie, a w gazecie nie znalazłam nic ciekawego, dlatego postanowiłam pójść na spacer. Miałam wolne, bo normalnie o tej porze pracowałam u naszego sąsiada, pana Daisuke. Byłam sprzedawczynią w jego piekarni i czasami opiekowałam się jego dziećmi, kiedy ten wraz z żoną wyjeżdżali do sąsiedniej wioski lub gdzieś dalej. Tak jak wszyscy, bardzo ich lubiłam, bo byli naprawę miłymi i uczciwymi ludźmi.
   Zabrałam z misy z owocami jeszcze jedno jabłko i już byłam przy drzwiach, ale usłyszałam głos mamy. Wróciłam więc szybko do kuchni.
   - Coś się stało? - zapytałam, wychylając się zza futryny, bo nie zrozumiałam, co wcześniej wołała.
   - Tsukiko, skarbie, przypomniało mi się, że dostałaś jakiś list. Leży na kredensie, nie otwierałam go - mówiła, smażąc jednocześnie mięso z warzywami i co jakiś czas podrzucając wok delikatnie do góry. - Ciekawe, co to może być. Nie ma na nim żadnego adresu zwrotnego. Hmm...- zamyśliła się na moment. - Tsukiko, może to od jakiegoś przystojnego młodzieńca? - zapytała podekscytowana.
   - Nie mamo, nie sądzę - odpowiedziałam, oglądając dokładnie kopertę z każdej strony. Nie miałam pojęcia, co to mogło być ani kto mógł mi przysłać jakiś list. Prawdę mówiąc, nigdy żadnych nie otrzymywałam.
   Otworzyłam szufladę i wyciągnęłam z niej nożyk do listów. Już miałam przeciąć kopertę, lecz w tym samym momencie do kuchni wbiegł mój ojciec, przewracając butelkę stojącą na szafce. Przestraszyłam się, gdy usłyszałam dźwięk rozbitego szkła i wypuściłam nożyk i kopertę z rąk. Spojrzałam na ojca. Wyglądał na zrozpaczonego i zdenerwowanego. Domyślałam się, co się mogło stać.
    Usiadł na krześle i ukrył twarz w dłoniach. Po chwili zwrócił się do mnie, nie odwracając się w moją stronę.
   - Tsukiko! - krzyczał, a głos mu się łamał. - Twój dziadek chce z tobą porozmawiać. Idź do niego, natychmiast! Szybko!
   Podniosłam kopertę, złożyłam na pół i schowałam do kieszeni spodenek, po czym wybiegłam z kuchni.
   Pokój dziadka znajdował się na końcu korytarza. Tata przesiadywał w nim całe dnie, opiekując się staruszkiem, który od jakiegoś czasu nie mógł nawet wstać z łóżka. Był ciężko chory, choć lekarze nie wiedzieli co mu dolega. Ktoś jednak musiał go wciąż pilnować, by podawać odpowiednie leki, kiedy ten dostawał ataków duszności.
   Rzadko wchodziłam do tamtego pokoju. Nie lubiłam tego, bo dziadek, odkąd zachorował stał się bardzo ostrą i nieprzyjemną osobą, w dodatku chciał wszystkim narzucać swoje zdanie i za każdym razem wypominał mi to, że nie zostałam medycznym ninja, tak, jak sobie zaplanował. W naszej rodzinie nie było nigdy żadnych ninja, chyba dlatego dziadek tak bardzo tego pragnął. Ja natomiast w żadnym wypadku nie chciałam być ani medykiem, ani zwykłym shinobi i wiedziałam, że nie nadaję się do tego. Przez to każda wizyta u niego kończyła się kłótnią, a ja wybiegałam z płaczem i zaszywałam się na parę dni w swoim pokoju. Wolałam więc unikać rozmów z dziadkiem jak ognia i z własnej woli nie przekraczałam progów jego "królestwa".
   Tym razem jednak wiedziałam, że muszę tam pójść. Skoro ojciec był załamany, z dziadkiem musiało być naprawdę źle.
   Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Ostrożnie zasunęłam za sobą drzwi, po czym usiadłam na krześle obok łóżka. Dziadek leżał tak jak zwykle. Odkąd ostatni raz go widziałam, bardzo się postarzał. Wyglądał teraz jak cień człowieka. Jego cera potwornie poszarzała, policzki były zapadnięte, a oczy jakby nienaturalnie ułożone w głębi oczodołów. Na głowie zostało mu niewiele włosów, które były teraz siwo-białe i matowe. Przez myśl przeszło mi, że wygląda jak zwłoki, a nie jak żywy człowiek. Od razu skarciłam się za takie coś.
   Miał zamknięte powieki, ale widać było, że oddycha. "Żyje" pomyślałam z ulgą.
   - Dziadku? - odezwałam się. On otworzył gwałtownie oczy. Trochę się przestraszyłam.
   - O co chodzi? Chciałeś ze mną rozmawiać? - pytałam.
   - Taa... - wydobyło się z jego gardła. Odchrząknął kilkukrotnie, po czym zaczął z trudem mówić. - Nie zostało mi już wiele czasu - uśmiechnął się, co mnie zdziwiło. Nigdy nie robił tego przy mnie. - Słuchaj więc uważnie, bo nie będę się powtarzał.
   Nachyliłam się, by lepiej go słyszeć.
   - Tsukiko, pewnie mnie nienawidzisz po tych wszystkich rzeczach, które ci powiedziałem, ale zawsze pragnąłem tylko twojego dobra. Ty wybrałaś dla siebie inną drogę, taką, jaką sama chciałaś. Teraz już nie ma odwrotu, niedługo wszystko się zacznie. Byłoby lepiej, gdybyś mnie posłuchała i nie była tak uparta...
   - Dziadku... - wyrwało mi się, bo pomyślałam, że znowu będzie mi robił swój wykład, ale ugryzłam się w język. On nie zwrócił na to uwagi.
   - ... ale skoro nic już nie można zmienić, wiedz, że chcę, żebyś była szczęśliwa. - Z wielkim wysiłkiem uniósł swoją drżącą, kościstą dłoń. Zrozumiałam jego gest i złapałam ją. Ponownie ciepło uśmiechnął się do mnie. - Dziecko, chciałbym powiedzieć ci tak dużo, ale nie mam już siły. Musisz mi obiecać, że zaopiekujesz się swoimi rodzicami, nieważna co się stanie. Pamiętaj, że oni kochają cię najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni.
   - Wiem to. Obiecuję - odrzekłam od razu.
   - Dobre z ciebie dziecko. Cieszę się, że udało nam się ciebie wychować na taką mądrą i piękną młodą damę. - Zaczął kaszleć, więc pomogłam mu się podnieść do pozycji półsiedzącej. Patrzyłam na niego z niepokojem, lecz po chwili przestał.
   - Wszystko w porządku? - przestraszyłam się.
   - Nie przejmuj się, nie ma czym. Ja już odchodzę z tego świata - uścisnął moją dłoń, lecz delikatnie. Wiedziałam, że nie ma więcej siły. - Za to ty zostajesz i zapamiętaj, musisz zrobić wszystko, żeby pozostać na nim jak najdłużej. Tsukiko, musisz żyć! Nie ważne jak potoczą się twoje losy, nie ważne z czym przyjdzie ci się mierzyć, żyj i nie zapominaj o tym, czego cię uczyliśmy. Nie zapominaj, co jest najważniejsze. Nie daj się wciągnąć w żadne tarapaty, nawet jeśli urzekłby cię wspaniałe słowa. Pamiętaj, kłamstwa są piękne tylko z pozoru, bo w rzeczywistości ukrywają za sobą paskudną prawdę - znowu zaczął kaszleć. Tym razem napad trwał dłużej, ale gdy skończył, kontynuował. - Tsukiko, teraz zapamiętaj dokładnie co ci powiem. Udaj się do świątyni... nie, nie do świątyni. Na wzgórze za świątynią, to, na które kiedyś chodziliśmy razem. Pamiętasz to stare drzewo? Pod nim leży ogromny głaz. Musisz coś spod niego wykopać. Coś bardzo ważnego... - kolejny atak kaszlu przerwał dziadkowi jego wypowiedź. Co gorsza, czas mijał, a napad nie ustępował. Zauważyłam, że zaczął kaszleć krwią. Krew poleciała też z jego nosa. Podniosłam się i chciałam pobiec po rodziców, ale on mocno trzymał moją dłoń. Chyba użył do tego resztek siły jakie mu pozostały.
   - Tsu... kiko - próbował mi jeszcze coś powiedzieć, ale ciężko go było zrozumieć - u... uważaj na... złych lu... dzi.
   - Jakich złych ludzi? - Spytałam przerażona. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
   - M... - zdołał jeszcze wykrztusić, po czym rozpoczął się kolejny, potężniejszy od poprzednich atak. Rozluźnił uścisk.
   Od razu pobiegłam po rodziców. Ci kazali mi jak najszybciej sprowadzić medyka.
   Gdy przybyliśmy, dziadek już nie żył.

   Nie wiedziałam co robić. Miałam pustkę w głowie, którą momentami wypełniał chaos myśli o jego śmierci i o tym, co mówił. W kompletnym szoku, udałam się na wzgórze. Nie, na razie nie miałam zamiaru niczego wykopywać. Chciałam po prostu pomyśleć.
   Z moich oczu płynęły łzy, które wycierałam ręką. Nie wierzyłam w to co się stało. Nie docierało to jeszcze do mnie, nawet pomimo tego, że czułam ogromny smutek.
   Ze wzgórza mogłam zobaczyć całą wioskę. Przypomniałam sobie, jak dawniej wraz z dziadkiem śmialiśmy się, obserwując krzątających się po ulicach ludzi. Teraz nie widziałam w tym nic zabawnego.
   Nagle zobaczyłam przed sobą jakieś białe kształty. Przyjrzałam się dokładniej. Wokół mnie, jak na wietrze, tańczyły białe kartki papieru. Wyglądały ślicznie. Tylko przecież dzisiejszy dzień był kompletnie bezwietrzny.
   Odwróciłam się. Zobaczyłam przepiękną kobietę o niebieskich włosach. Miała w nich upięty papierowy kwiat. Jej postać przywodziła mi na myśl anioła. Tylko ten czarny płaszcz nie pasował do reszty obrazka.
   Coraz więcej karteczek krążyło wokół mnie.
   Tuż za nią stał ktoś w takim samym płaszczu. Miał dziwną, pomarańczową maskę na twarzy. Uśmiechnęłam się lekko, nawet pomimo smutku, bo ta maska wydawała mi się strasznie śmieszna.
   Robiłam się coraz bardziej senna. Słyszałam jakieś głosy, ale nie rozumiałam, co mówiły.
   Poczułam cudowny spokój i ciepło.
   Wszytko zniknęło.
   
***
Witam wszystkich na moim nowym blogu. Będzie on poświęcony Tsukiko, która dołącza do Akatsuki. Może nie brzmi zbyt oryginalnie, ale chciałam spróbować czegoś z kobiecym OC ^^ 
Tym razem postanowiłam zacząć od razu od rozdziału, bo na prolog mi się to za długie wydawało ;p
Mam nadzieję, że spodoba się wam i będziecie z chęcią tu zaglądać. :) Jeśli macie jakieś uwagi, nie bójcie się pisać. Liczę na waszą opinię i ucieszę się z każdych słów krytyki. :)

21 komentarzy:

  1. Mówisz, że opowiadania o AkatsukixOC są mało oryginalne, ale coś mi się wydaje, że to opowiadanie nie będzie.
    Po pierwsze to, że Twoja bohaterka - co jest naprawdę rzadkie - nie jest ninja, i jak sama pisałaś nigdy nie popełniła żadnej zbrodni jest dość intrygujące. No bo co Akatsuki może chcieć od takiej całkiem zwykłej dziewczynki? :o
    Po drugie zrobiło mi się strasznie smutno, kiedy ten biedny dziadek umierał mimo, że był strasznym staruchem. :x Ale ostrzegł Tsukiko, więc musiał coś wiedzieć, prawda...? Kolejna tajemnica.
    Poza tym osobami, którzy przyszli po naszą dziewczynkę byli Konan i... Tobi? Jeszcze nigdy się z tym nie spotkałam, ale to miła odmiana. :D
    No nic, będę tutaj zaglądać i życzę dużo weny.
    Podrawiam. c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się Ciebie zainteresować :)
      Dziadek nie zawsze był taki straszny. Ale cóż, choroba i bezsilność wobec niej zrobiły swoje, stąd to rozgoryczenie :) Przynajmniej ja tak sobie to tłumaczę.
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że ciężko mi się to czytało. Jak zaczynałam tak i kończyłam czytając to samo zdanie trzy razy >.< Normalnie porażka a co do opo to fajne koniec mi się najbardziej spodobał. Ciekawi mnie po co organizacja taka jak Akatsuki chce coś od zwykłej dziewczyny?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohayo! :3
    Gomene, że odzywam się dopiero teraz, ale ostatnio mało czasu spędzam przed komputerem, stąd moje opóźnienia.
    Na początek pochwalą twój szablon. Tak samo jak i na twoim drugim blogu, jestem nim zachwycona. Zgaduję, że robiłaś go sama? Masz dziewczyno talent! Tylko pozazdrościć. Ja zupełnie nie ogarniam blogspota, jeśli chodzi o szablony, więc sama nie jestem w stanie nic stworzyć. :3 Tak więc sam szablon bardzo zachęcił mnie do przeczytania, a druga sprawa to autorka opowiadania. Patrząc na twój drugi blog zaczęłam czytać z przekonaniem, że ten wpis będzie równie dobry. I powiem szczerze - nie zawiodłam się. :)
    Dopiero rozdział pierwszy, a już ułożyłam sobie tyle pytań, na które chciałabym już uzyskać odpowiedź. Co wiedział dziadek głównej bohaterki? Sama nie wiem czemu, ale przeczucie mi podpowiada, że to właśnie on mówiąc o tym wzgórzu wepchnął ją w ręce Akatsuki. Dlatego bardzo mnie ciekawi, czy faktycznie jest osobą dobrą i jak na taką przystało chciał ostrzec wnuczkę, czy moja teoria jest w jakimś stopniu trafna?
    Druga sprawa to ten tajemniczy list. Tsukiko niestety nie dane było go od razu przeczytać co jeszcze potęguje moją ciekawość! Zastanawiam się też po co Akatsuki dziewczyna, która nie jest shinobi? Czyżby miała w sobie jakąś moc i była tego nieświadoma?
    Jak sama widzisz, pytań mam sporo i nie mogę się doczekać aż powoli zaczniesz wszystko wyjaśniać. W ten rozdział bardzo się wciągnęłam i wczułam w uczucia Tsukiko, można powiedzieć, że doskonale ją rozumiałam, pomimo tego, że ta dziwna pustka, którą czuła po śmierci dziadka jest raczej ciężko opisać, tobie się to udało. :)
    Tak więc życzę ci duużo weny, żebyś szybko napisała kolejny rozdział i chyba nie muszę mówić, że chcę być powiadamiana? :)
    Gorące pozdrowienia i buziaki. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! :)
      Tak, szablon zrobiłam sama, choć w sumie nie chciało mi się nic wymyślać i wyszedł trochę taki jakiś... no nie wiem :D Ale fajnie, że Tobie się podoba! Cieszę się również, że masz co do mnie taką opinię. Nawet nie wiesz, jaką radość mi tym sprawiłaś! :*
      O dziadku, choć jest już martwy, jeszcze na pewno wspomnę, gdy wyjaśni się parę spraw.
      Co do Tsukiko... nie zdradzę na razie nic xD
      Oczywiście, z przyjemnością powiadomię Cię o nowym rozdziale! :)
      Pozdrawiam również! Buziaki! :*

      Usuń
  4. Mnie tam czytało się lekko i bardzo przyjemnie :)
    Naprawdę się ciekawie zapowiada. Bohaterka nie jest ninją, co zdarza się rzadko... w sumie nie czytam opowiadań o Akatsuki, ale jak kiedyś próbowałam, to główna postać zawsze była silna, niezależna i oziębła. U Ciebie jest inaczej i bardzo, ale to bardzo mi się to podoba :D
    Piszesz zrozumiale i nie zawile, dlatego jestem Ci niezmiernie wdzięczna.
    Nic na razie nie mogę powiedzieć, bo to dopiero rozdział 1, ale wydaje mi się, że masz w głowie naprawdę ciekawą historię i tylko czekam, aż nam ją ujawnisz :)
    Dodaje Cię do moich linków na blogach:
    http://sasuke-sakura-szukajac-milosci.blogspot.com/
    http://dzien-jak-co-dzien-kakashiworld.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. Miałam nadzieję, że to opowiadanie będzie trochę lżejsze niż moje poprzednie ;p
      Cóż, nie chciałam z niej robić silnej i oziębłej bohaterki, bo... na taki po prostu pomysł wpadłam.
      Dziękuję za komentarz i także pozdrawiam! :)

      Usuń
  5. muszę ci powiedzieć, że zaciekawiła mnie ta historia :)
    padły tu piękne słowa, które utkwiły mi w pamięci: "kłamstwa są piękne tylko z pozoru, bo w rzeczywistości ukrywają za sobą paskudną prawdę":)
    poza tym, postać dziadka bardzo mnie zafascynowała, ciekawe co chciał jeszcze przekazać wnuczce...
    jeszcze jedną rzeczą,która wyróżnia twoje opowiadanie, jest to, że Tsukiko nie jest nija! :D
    aaaa i ten list! zastanawiające ;p
    życzę dalszych pomysłów, wszystkiego dobrego i pozdrawiam :)
    -Karolina Hiraku ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, bardzo mnie to cieszy! :)
      No tak, Tsukiko nie jest ninja i mam co do niej całkiem ciekawy plan ;p Z resztą, wszystko okaże się w przyszłych rozdziałach.
      Pozdrawiam i dziękuję! :)

      Usuń
  6. Zostałaś nominowana do Liebster Award :)
    [ayano-tenshi.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się ciekawie...
    Ciekawe co Ty tam znowu wymyśliłaś ^^ jakieś listy, jakieś ukryte rzeczy...
    Zastanawiam się co może być w tym miejscu, w którym dziadek jej (Tsukiko, tak?) kazał szukać. No i co jest w tym liście... Hmm... A tak w ogóle co chce od niej Akatsuki? ;p Ty to lubisz nie mówić nic konkretnego xD Jak na razie jest tajemniczo i to mi się podoba. Pozdrawiam! ;p
    (no i jak mi wyszło?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ładnie ;p
      Zobaczysz, co wymyśliłam! Zobaczysz, będzie się działo xD

      Usuń
  8. Wzruszyłam się jak ten bidny staruszek zmarł ;c .
    Osobiście bardzo spodobał mi się rozdział I ,zaintrygowałaś mnie. To dość oryginalne,że Tsukiko nie jest ninja ,no bo,rzeczywiście,co Akasie by od niej chcieli ? .
    Pozostaje mi czekać na nn :).
    Zapraszam do siebie : aitakunaru-no-shoudou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, nie spodziewałam, że ktoś się wzruszy, ale tym bardziej mnie to cieszy ^^
      Na pewno zajrzę. Nie wiem jeszcze kiedy, ale kiedyś na pewno^^

      Usuń
  9. wiec tak. Zaczne od tegodlaczego tu weszlam.
    Zaciekawil mnie opis bliga na jednym ze spisow i juz od tygodnia mialam zamiar go przeczytac i jak widzisz w koncu sie za to wzielam
    Pierwsze co mi sie rzucilo w oczy to szablon. Jest ladny i przejrzysty odpowiedni do opiwiadania.
    Najpierw szukalam tutaj Prologu niestety go nie znalazlam. Ogolnie Prolog powinnas napisac. Jest to jakies wejscie do historii, ktore nadaje jej danego charaktery, ale to moje zdanie.
    Co do rozdzialu. Prawda ze tematyka nie jest orginalna. Sama mam bloga z taka kategoria. Zaplusowalas jednak tym ze dziewczyna nie jest ninja. To na pewno jest na swoj sposob orginalne.
    Rozne umieszczone tutaj ze tak powiem cytaty. Ten o klamstwie byl naprawde dobry. Jest on twoj?
    Takze poki co zaciekawilas mnie i wpadne tu jeszcze, aby zobaczyc co dalej. No i oczywiscie zapraszam tez do siebie. Moje blogi znajdziesz na neko-fuyu.blogspot.com w zakladce moje. Mam nadzieje ze chociaz zobaczsz.
    Milego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zdecydowałaś się przeczytać. Bardzo Ci za to dziękuję :)
      Prolog planowałam, jednak ostatecznie nie zdecydowałam się na niego. Nie pasował do koncepcji tego opowiadania. Mam na nie pewien pomysł... dosyć inny.
      Cytat o kłamstwie...cóż, wygląda na to, że rzeczywiście jest mój ;p
      Na bloga na pewno wpadnę, z tym, że pewnie nie w najbliższym czasie. Ale znając życie, to w końcu tam zawitam :)
      Dziękuję, Tobie również miłego dnia życzę!

      Usuń
  10. Zostałaś nominowana do Liebster blog award przez http://in-infinity--akatsuki.blogspot.com/ ( Czyli prze zemnie ! :DDD)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostawiłaś spam u mnie. I dopiero teraz znalazłam czas na nadrobienie wszystkich blogów.

    O widzę, że nowy blog :D Tylko szkoda, że dopiero jeden rozdział bo sie już wczułam w niego :) A ja uwielbiam nocami czytać :) Postanowiłaś spróbować czegoś innego i bardzo mnie to cieszy. Bo blog jest naprawdę ciekawy. A szablon też masz śliczny :)

    Co do rozdziału no to dużo nie powiem, ale był ciekawy. Zainspirowałaś mnie tym, że twoją bohaterką jest zwykła dziewczyna, która będzie w akatsuki? I pytanie. Po co im ktoś taki? Pierwsze co pomyślałam to pewnie do sprzątania i gotowania :D Mi w ogóle tego starucha nie było szkoda dobrze, że umarł -.- Wiem, że jestem wredna xD I współczuje Konan, ze musiał być jej partnerem akurat TOBI. Ale nie ma co pod ta maska kryje się przystojniak xD
    Jestem ciekawa dalej i bloga dodaje do czytanych :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaczęłam czytanie od zakładki "O blogu" i od razu zainteresowało mnie Twoje opowiadanie. Fakt, że dziewczyna nie ma żadnego super-duper Kekkei Genkai, nie jest super piękna, czy jeszcze inne "super", całkowicie zmienia postać rzeczy, nawet pomimo dość oklepanego motywu (który i tak większość lubi, co tu się oszukiwać c:). Cieszy mnie też to, że nie napisałaś zbyt wielu rozdziałów, ponieważ miałabym masę do nadrabiania, czego nie lubię.
    Masz fajny, luźny styl pisania. Widać, że wiesz, co chcesz pokazać czytelnikowi. Bardzo, BARDZO urzekło mnie to, że wspomniałaś o rodzicach Tsukiko. W większości opowiadań są oni całkowicie pomijani, a ich rola ogranicza się do podania śniadania w pierwszym rozdziale, potem całkowicie znikają. Wspomniałaś też o tym, że bardzo kochają swoją córkę, co również wydało mi się urocze i nadało więcej realizmu całej sytuacji. Miło wiedzieć, że nie dla wszystkich rodzina jest tylko bezbarwnym tłem dla wspaniałej bohaterki.
    Pojawił się też dziadek, który zniknął równie prędko, jak zadebiutował. Mimo to, zostawił po sobie nietypową tajemnicę, którą powierzył Tsukiko. Ogromnie jestem ciekawa co też może być zakopane na wzgórzu.
    Pojawia się Konan!!1one! Nareszcie ktoś użył w stosunku do niej określenia "piękna", normalnie kocham Cię za to! Począwszy od tego, że postać Konan przeważnie jest całkowicie pomijana w opowiadaniach u Ciebie pojawiła się jako pierwsza z całego Akatsuki, tego się kompletnie nie spodziewałam c: Mam również nadzieję, że zamierzasz zachować przynajmniej po części kanoniczny charakter postaci z Akatsuki i Konan nie stanie się wesołą psiapsiółeczką do plotkowania o chłopakach. Ona ma przecież jakieś 30 lat. Pojawił się też Tobi, czyżby nie miał on być jedynie Akatsukowym błaznem, ale też posiadał swoją "prawdziwą" osobowość?
    Masz fajny pomysł i dobrze się do tego wszystkiego zabierasz, jestem więc bardzo ciekawa co planujesz dalej i jak potoczy się akcja c:
    Pozdrawiam serdecznie~

    PS Przy okazji zaproszę Cię do mnie, gdzie również prowadzę opowiadanie o podobnej tematyce, jednak w nieco innym stylu: http://niepokonana.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej! Właśnie zyskałaś nową czytelniczkę :D.
    Przyznam się, że trafiłam tu zupełnie przez przypadek.
    Masz bardzo fajny i taki hmm jakby to nazwać ... luźny? No niech będzie luźny :D styl pisania. Poza tym stworzyłaś ciekawą historię o dziewczynie, która nie jest ninją. Przyznam, że chyba pierwszy raz się z takim opowiadaniem spotykam. Co prawda miejscami czytało mi się naprawdę ciężko, lecz dotrwałam dzielnie do końca i niezmiernie się z tego powodu cieszę. Jutro wezmę się z rozdział drugi, bo teraz nie mam po prostu siły ...
    Co do opowiadania ...
    To powiem, że nie mam pojęcia dlaczego Akatsuki chcę czegoś od zwykłej dziewczyny... Może jest w jakiś sposób z nimi powiązana? W sensie krewni kogoś tam itd. Albo jakaś ukryta moc?. Dobrze myślę? Pewnie nie xD.
    Postać dziadka natomiast, pomimo że była tak krótko, to pozostawiła wiele intrygujących pytań. Co w końcu chciał powiedzieć wnuczce? Dlaczego wysłał ją na wzgórze? No i co z tym listem? Czyżby był od Akatsuki?
    Ach, te tajemnice ... Bardzo cieszę się, że pojawiła się też Konan i Tobi. No właśnie Tobi, a nie ... (jak ktoś czyta mangę, to wie o co chodzi ^^).
    A ten cytat o kłamstwie :D. Boski! Ponadto szblon dodaje takiego tajemniczego klimatu ^^
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny, willownight :)

    Ps Jak będziesz miała trochę czasu to wbij na mojego bloga -> http://kakashi-i-anko-rodzice-naruto.blogspot.com/
    Opowiada o tym, jak potoczyłyby się losy Naruto, gdyby wychowywali go Kakashi i Anko :D.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oczywiście, że się spodobało. Masz naprawdę dobry styl, co nie jest częste ostatnimi czasy, a i błędów praktycznie nie było. W dodatku podoba mi się wstęp, zaczęłaś bardzo oryginalnie. Ciekawa jestem, czegóż to Akatsuki będzie chciało od Tsukiko, skoro nie jest ani shinobi, ani nawet medykiem. No i Konan i Tobi... nieczęsty duet. Powiedziałabym nawet, niespotykany. Jesteś pierwszą osobą, u której to widzę. Ale podoba mi się, podoba mi się całość, jak i zakończenie rozdziału. Realistycznie i zwyczajnie.
    Lecę przeczytać drugi rozdział, a tymczasem pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń